Miłość i post
Uczniowie Jezusa, podobnie zresztą jak On sam, nie wpisują się w zwyczajowy kanon żydowski, bogobojnych zachowań. Dlatego „pobożni” pytają Jezusa o powód, dla którego nie podporządkowuje się ani On sam, ani Jego uczniowie uznanym zwyczajom. W odpowiedzi Jezusa spotykają się wielorakie wymiary Jego działalności. On jest Oblubieńcem nowego ludu Bożego, ofiarującym mu na krzyżu swą miłość. On jest surowym suknem nieskazitelnej szaty chrzcielnej, którą otrzymają wierzący w Niego, jak napisze święty Paweł: Bo wy wszyscy, którzy zostaliście ochrzczeni w Chrystusie, przyoblekliście się w Chrystusa (Ga 3, 27). On jest także dawcą nowego wina, oznaczającego nadejście czasów mesjańskich, wina długo oczekiwanego, najlepszego ze wszystkich win.
W takim kontekście przychodzi wyjaśnienie, że rolą postu jest odnajdywanie obecności Boga, którą zasłania ludzki grzech. Post jest drogą do odkrywania celu ludzkiego cierpienia, aby naturalny krzyk bólu, „Dlaczego cierpię? Dlaczego to spadło na mnie?” zamienić na pełne ufności pytanie: „Ojcze, gdzie mnie prowadzisz drogą cierpienia?” Post nie jest zasługą przed Bogiem, nie jest poszukiwaniem argumentów, aby przekonać Boga do spełnienia naszych próśb.
Post jest także poszukiwaniem zagubionej miłości: „Wstanę, po mieście chodzić będę, wśród ulic i placów, szukać będę ukochanego mej duszy”. Szukałam go, lecz nie znalazłam. Spotkali mnie strażnicy, którzy obchodzą miasto. „Czyście widzieli miłego duszy mej?” Zaledwie ich minęłam, znalazłam umiłowanego mej duszy, pochwyciłam go i nie puszczę, aż go wprowadzę do domu mej matki, do komnaty mej rodzicielki (Pnp 3, 2-4).
ks. Maciej Warowny