Jezus, kierując wnikliwe spojrzenie na sparaliżowanego człowieka, którego do Niego przyniesiono, sięga w głąb jego duszy i rozpoznaje grzechy czekające na odpuszczenie. Uzdrowienie z paraliżu, następujące chwilę potem, jest tylko zewnętrznym znakiem wydarzenia duchowego o znacznie większej wadze. Jest to dla nas zachęta, byśmy nie ulegali rozczarowaniu, gdy nasze modlitwy zdają się pozostawać bez skutku. Jezus sięga w głąb spraw, które Mu przedstawiamy, i uzdrawia nie to, co my widzimy, ale swoją mocą dokonuje tego, co dla naszych oczu może być niewidoczne.

Ks. Jan Konarski, „Oremus” grudzień 2006, s. 38