Miłość prowadzi na drogi radykalne i ryzykowne. To ona każe św. Pawłowi złożyć szokujące wyznanie: „Wolałbym (…) sam być pod klątwą i odłączonym od Chrystusa dla zbawienia braci”. Bóg napełnia nas ogniem miłości, która pozwala zapomnieć o sobie dla ratowania drugiego człowieka. Dzieje się to nie od razu, ale krok po kroku, w codzienności małych wyborów. Wyborów niekiedy rysujących się wyraźnie, ale częściej podejmowanych wśród rozterek i przeszkód, ze spojrzeniem skierowanym ku Jezusowi, który w Eucharystii każdemu i każdej z nas mówi: „Odwagi, Ja jestem”, „przyjdź!”.
Bogna Paszkiewicz, „Oremus” sierpień 2008, s. 48