Błogosławiony każdy, kto boi się Pana, kto chodzi Jego drogami (Ps 128, 1)

Czytania biblijne na dzień dzisiejszy podkreślają myśl o czujności chrześcijańskiej, a zatem o obecnym życiu w oczekiwaniu i przygotowaniu do życia przyszłego. Punktem wyjścia może być drugie czytanie (1 Tes 5, 1-6), w którym św. Paweł oświadcza, że byłoby bezużyteczne dociekać, kiedy nadejdzie „dzień Pański”, czyli kiedy dokona się chwalebny powrót Chrystusa. On bowiem przyjdzie niespodziewanie „jak złodziej w nocy” (tamże 2). Jest to obraz, jakiego użył Jezus (Mt 24, 43), a może być zastosowany tak do ostatecznego przyjścia Pana, jak i do Jego nadejścia przy końcu każdego człowieka. O takiej godzinie wiadomo tylko jedno: przyjdzie niezawodnie, lecz kiedy i jak, wie o tym tylko Bóg. Stąd konieczność czuwania, a zarazem i ufnego zdania się na wolę Boga. Kto myśli tylko o rozkoszach życia, jak gdyby nie miał nigdy umrzeć, właśnie wtedy, kiedy obiecuje sobie „pokój i bezpieczeństwo”, zobaczy niespodzianie, że przychodzi na niego „zagłada”. Kto natomiast, jak dobry „syn światłości”, nie zapomina o przemijaniu życia ziemskiego i czuwa oczekując Pana, nie ma się czego obawiać. Tego właśnie uczą dwa inne czytania, przedstawiając konkretne przypadki.

Pierwsze (Prz 31, 10-13. 19-20. 30-31) mówi o niewieście cnotliwej, oddanej rodzinie, wiernej swoim obowiązkom żony i matki, pilnej w pracy, miłosiernej względem ubogich. O niej to została wydana pochwała pełna entuzjazmu: „Jej wartość przewyższa perły. Serce małżonka jej ufa… Nie czyni mu źle, ale dobrze przez wszystkie dni jego życia” (tamże 10-12). Chociaż dzisiaj niewiasta jest często podzielona między dom a pracę zawodową, jej zasadniczym obowiązkiem jest zawsze troska o rodzinę, oddanie mężowi i dzieciom, staranie, aby znajdowali oni w domu środowisko pokrzepiające i pełne miłości. Poemat kończy się wywyższeniem „niewiasty, co boi się Pana”, ponad wdzięk i piękno, rzeczy marne i przemijające, gdyż tylko cnota jest podstawą szczęścia rodziny i to stanowi jej chwałę przed Bogiem. Taka niewiasta przy końcu swojego życia zasłuży sobie na słowa, jakie Jezus wypowiedział o wiernym słudze: „Dobrze… wejdź do radości twego Pana” (Mt 25, 21).

Ewangelia (Mt 25, 14-30), podając przypowieść o talentach, mówi właśnie o wiernym słudze, który nie marnuje życia na rozrywkach lub lenistwie, lecz wykorzystuje z rozumną miłością dary otrzymane od Boga. Każdemu człowiekowi Bóg udziela pewnych talentów: daru życia, zdolności rozumienia i chcenia, kochania i działania, łaski, miłości, cnót wlanych, osobistego powołania. Nie postępuje On niesprawiedliwie, rozdzielając w rozmaity sposób swoje dary, ponieważ daje każdemu tyle, ile potrzeba do zbawienia. Nie jest ważne, czy się otrzyma wiele lub mało, lecz używanie gorliwie tego, co się otrzymało. Fałszywa to pokora nie uznawać darów Bożych, a małodusznością i lenistwem byłoby pozostawić je nietknięte. Tak postąpił sługa gnuśny, który zagrzebał otrzymany talent, za co Pan go ukarał surowo. Bóg wymaga wedle tego, czego udzielił, lecz to, czego udzielił, powinno być obrócone na służbę Jego i braci. Zresztą od tego, kto otrzymał więcej, zażądają więcej. Dlatego przy zdawaniu rachunku każdy otrzyma według własnych uczynków; stąd straszliwa kara dla złego sługi, chwała i nagroda dla sług wiernych. Co więcej, wierni słudzy otrzymają nagrodę niepomiernie wyższą od swych zasług. Istotnie, do słów: „byłeś wierny w niewielu rzeczach, nad wieloma cię postawię”, które mówią o nagrodzie za wierność każdego, zostają dołączone inne: „wejdź do radości twego Pana” (tamże 21). To jest nagroda szczodrobliwości Boga, który dopuszcza wierne sługi do uczestnictwa w swoim życiu i w swojej szczęśliwości wiecznej. Dar ten, chociaż wymaga oddania się człowieka, zawsze nieskończenie przewyższa jego zasługi.

– O Odkupicielu świata, który wstąpiłeś do nieba i udzieliłeś darów ludziom, rozdzielając swoim uczniom rozmaite talenty i łaski dla ich dobra oraz dla dobra Twojego Kościoła, daj mi Ducha, który pochodzi od Ciebie, abym poznał dary, jakich mi udzieliłeś, bo jeśli nie znam talentów otrzymanych od Ciebie, nie potrafię być za nie wdzięczny ani ich mądrze używać. Udziel mi więc łaski, abym je poznał, lecz z pokorą — tak, abym się nie oszukiwał myśląc, że są liczniejsze i większe, niż są w rzeczywistości. Spraw, abym się zadowalał tym, co mi dałeś, abym nie pogardzał wskutek pychy tymi, którzy mniej mają ode mnie, ani nie zazdrościł tym, którzy posiadają więcej, lecz abym starał się tylko służyć Tobie przez to wiele lub mało, co mi dałeś. Spraw, abym zawsze pamiętał o Twoim przyjściu… abym używał wiernie tego, co wówczas pragnąłbym, żeby było użyte, a gdy śmierć mnie zaskoczy w takim działaniu, abyś przyjął mnie do swojego królestwa…

O radości niezmierzona, radości wieczna, radości godna Boga! O szczęśliwa pilności dająca gorliwemu radość nieba! (L. da Ponte).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. III, str. 457