o. Robert DeGrandis SSJ, Eugene Peter Koshenina
Rzeczywista obecność Jezusa w Sakramencie Eucharystii
http://kmt.pl/pozycja.asp?ksid=26467
Większość ludzi szuka tego, co święte, sakralne w doświadczeniu religijnym. Spójrzcie tylko jak garną się oni do miejsc słynących objawieniami czy relikwiami świętych. W każdym z nas jest wrodzona skłonność do boskości i świętości. Niektórzy próbują ją ukryć, lecz mimo to ona istnieje we wszystkich ludziach. Pewien pisarz twierdzi, że wszystkie dzieci mają doświadczenie Boga jeszcze przed urodzeniem i to zaszczepia w nich pewnego rodzaju przyciąganie grawitacyjne do tej Idealnej Miłości, która ich kiedyś oczarowała. Usłyszałem kiedyś zdanie wypowiedziane przez Napoleona podczas udzielania wywiadu pewnemu dziennikarzowi. Zapytano go, jaki był najszczęśliwszy dzień w jego życiu. Odpowiedział: „dzień mojej Pierwszej Komunii.” Warto przypomnieć sobie, o co naprawdę chodzi w Eucharystii…. Świadectwo „Rzeczywista Obecność…” była jedną z moich ulubionych książek, którą miałem zaszczyt współtworzyć z ojcem Robertem DeGrandis SSJ. Była ona zainspirowana bardzo niezwykłym objawieniem Eucharystii, jakie miało miejsce w Danville, w stanie New Hampshire, 31 grudnia 1997 roku, w zakonie Małych Sióstr św. Franciszka. Po wysłuchaniu Małych Sióstr modlących się niczym anioły, nadeszła północ i czas na noworoczną mszę. Około dwadzieścia pięć procent z nas przeszło do małej kaplicy. Msza zaczęła się jak zwykle, bez żadnych rewelacji. W końcu nadszedł czas na Konsekrację. O. DeGrandis ze schyloną głową, ledwo wystając ponad ołtarz, uniósł ogromną hostię ponad głowę, zamknął oczy i modlił się. Nagle, pionowo na hostii pojawił się błysk jasnego światła. Okazał się on być prawie na centymetr szeroki, biegnąc przez całą wysokość hostii. Pozostał w ten sposób przez około dwie sekundy a potem rozprzestrzenił się szybciej, niż oko ludzkie zdołałoby dostrzec. Zmienił się w jak najpiękniej pokolorowany wizerunek Naszej Pani. Ukazała się w niebiesko-białym odzieniu; jej podobizna znajdowała się na wysokości około 13 mm od dołu i tyle samo od góry, idealnie wyśrodkowana. Byłem onieśmielony, ale na tyle przytomny, żeby trącić łokciem żonę, która modliła się z zamkniętymi oczami; otworzyła je w zdumieniu. Wizerunek pozostał przez około 4 sekundy, potem zniknął w mgnieniu oka. Zaraz po tym nastąpił kolejny błysk jasnego światła, identyczny z poprzednim. Kształt, który się wyłonił był wizerunkiem Najświętszego Serca Jezusa w pełni jaskrawym kolorze czerwieni oraz bieli. Powielił on wzór pierwszego powtórzenia. Następnie pojawił się trzeci błysk światła i ukazało się samo Najświętsze Serce – jasne i wyraźne – kolejny idealny obraz. Zniknęło na sposób dwóch pierwszych iluminacji. Ojciec DeGrandis opuścił hostię i podniósł głowę, kompletnie nieświadomy, że właśnie byliśmy świadkami czegoś najcudowniejszego. – Eugene Peter Koshenina